Uczyć się marzyć i potem spadać w dół czy może twardo stąpać po ziemi? Od niepamiętnych czasów wielu zastanawia się, co jest lepsze. Czy w sytuacji, gdy dziecko chce zostać kosmonautą powiedzieć, że nie ma na to szans, czy pielęgnować w nim to marzenie? Takich pytań można przytaczać sporo, jednak wszystkie kierują nas do zagadnień związanych z celami. I na owych celach dziś się skupimy, analizując to zjawisko pod kątem edukacji i wpływu wychowania na dziecko.
Wychowanie a pojmowanie w odniesieniu do płci
Zasadniczo rodzice powinni chcieć dla swoich dzieci jak najlepiej, ale jak wiadomo, nie wszystkim to wychodzi. Czasami zwyczajnie nie zdają sobie sprawy, że ich wychowanie nie opiera się na pełnej podmiotowości, ale jest zwyczajnie przedmiotowe. Choć coraz rzadziej słyszy się hasło „dzieci i ryby głosu nie mają”, to nadal dziecko traktowane jest jako to, które nie ma prawa do swojego zdania i to inni dorośli mają za niego myśleć, a ono ma wykonywać tylko polecenia. Tak samo wygląda sytuacja w szkole, bo uczniom się nakazuje odpowiedź na pytanie pod groźbą kary, a nie prosi o zabranie głosu w danej sprawie. Oczywiście ktoś powie, że przez takie podejście dzieci byłyby rozwydrzone, ale nadal mylone jest wychowanie demokratyczne ze zwyczajnym niewychowaniem czy wychowaniem bez stresu. Także w szkole, ale i w domu dzieci uczone są zachowania zgodnego z pojmowaniem płci, co oznacza, że dziewczynki według niektórych powinny uczyć się „cnót niewieścich”. Jest iście przerażające, że nadal kobiety chce się sprowadzać do przypisanych im ról, które z reguły są niższe niż u mężczyzn. Stąd nim przejdziemy do zagadnienia związanego z pojmowaniem celów, trzeba zdawać sobie sprawę, że już przez brak równości może dochodzić do uprzedzeń.
Duże cele – czy warto wyrabiać w dziecku duże ambicje?
W wielu krajach azjatyckich czy afrykańskich, gdzie rola kobiety jest z góry wyznaczona nadal uważa się, że dziewczynki nie powinny tracić czasu na naukę, bo przecież będą zajmować się domem. Nawet w Polsce niektórzy mężczyźni uważają, że po urodzeniu dziecka kobieta powinna zostać w domu. Jeżeli żyjemy w takiej strukturze społecznej, to nadal pojmowanie celów skupia się na podcinaniu skrzydeł. Zbyt rzadko mów się, że dziecko da radę, a częściej sprowadza się je „na ziemię” mówiąc, że wysokie cele, nie są dla niego. Mamy tutaj dobry przykład z rodzinnego podwórka. Gdy zbliża się rekrutacja do szkół ponadpodstawowych dzieci częściej słyszą „z takimi ocenami, to możesz co najwyżej…” czy też „nie dasz rady”. Nie chodzi oczywiście o to, aby wmawiać dzieciom, że wszystko jest możliwe, lecz aby realizm celów połączyć z ambicjami. A to oznacza, że można powiedzieć: „będzie trudno, tylko niektórym się udaje, ale warto się starać”.
Niskie ambicje czy brak ambicji budują niską samoocenę
Całość poruszanych przez nas zagadnień opiera się w dużej mierze o strukturę społeczną, bo przecież niektórzy rodzice uważają, że lepiej nie budować ambicji, bo i tak nic z nich nie wyjdzie, co oczywiście jest dużym błędem. Takie podejście znacząco obniża samoocenę, bo skoro nie ma się na coś szans, to po co się uczyć. Ale nie można też pójść w drugą stronę i na stwierdzenie dziecka, że będzie kosmonautą i piosenkarzem powie się, że na pewno tak się stanie. Racjonalizm powinien być połączony z wzbudzaniem w dziecko ambicji, ale też podejściem, że można wiele rzeczy, ale wszystko jest okupione pracą i nie zawsze może się udać.
Racjonalne podejście w odniesieniu do nauki
Nie każde dziecko jest dobre z matematyki, tak jak nie każdy zna fizykę kwantową. To normalne co nie oznacza, że nie można spróbować się jej nauczyć. Nauka ma tutaj duże znaczenie, bo nie musi na końcu czekać nagroda w postaci stypendium, ale nagrodą może być podjęcie wyzwania. Podobnie rzecz wygląda, gdy zbliża się rekrutacja do szkół ponadpodstawowych. Nie trzeba mówić dziecku, że nie da rady w dobrej szkole, lecz można powiedzieć, że poziom nauczania jest wysoki, stąd czeka go dużo pracy, ale warto spróbować.
Nasze uprzedzenia, pojmowanie celów czy zbytni racjonalizm bądź jego brak ściśle wiążą się z kulturą, wychowaniem i wpływem społeczeństwa, co trzeba oceniać w skali mikro, mezo i makro.